Jardin to małe i kolorowe kolumbijskie miasto położone w otoczeniu gór Andów. Z różnobarwnymi domami, oszałamiającymi widokami na góry i przyjaznymi mieszkańcami, Jardin jest świetnym miejscem dla osoby poszukującej unikalnego doświadczenia kulturowego.
Nie ukrywam, że dla mnie to była taka perełka wakacji w Kolumbii. To właśnie Jardin było miejscem, które najbardziej chciałem zobaczyć. Pamiętam, że kilka lat wcześniej tak samo mocno napaliłem się na wizytę w Jaffnie na Sri Lance.
W tym wpisie na blogu podzielę się swoją listą rzeczy, które warto zobaczyć w Jardin, a także podzielę się własnymi wrażeniami i opinią o tym miejscu. Zdradzę tylko, że jeśli poszukujesz przyjaznego małego miasteczka z oszałamiającą przyrodą to koniecznie przyjedź do Jardin.
Jardin to małe miasteczko położone w górach Kolumbii
Jardin (z języka hiszpańskiego ogród) to wyjątkowe miasto położone w otoczeniu wspaniałych kolumbijskich gór. Jego jaskrawo pomalowane domy, brukowane ulice i bujna roślinność sprawiają, że jest to idealne miejsce na ucieczkę i relaks od zgiełku miast. Chociaż to małe górskie miasteczko liczy zaledwie 13 500 mieszkańców, są oni pełni życia i radości, ciesząc się swoim kolorowym i tradycyjnym otoczeniem.
Odwiedzający Jardin mogą odkrywać jego tętniące życiem ulice, cieszyć się łagodnymi temperaturami, które pochodzą z klimatu wysokogórskiego lub po prostu doświadczyć spokoju w otoczeniu naturalnego piękna.
Jak się dostać do Jardin w Kolumbii?
Aby dostać się do Jardin najprościej przylecieć na Międzynarodowe Lotnisko Medellin (MDE), a stamtąd wsiąść w bezpośredni autobus do Jardin.
Alternatywną opcją, którą sami przetestowaliśmy jest podróż z Salento z przesiadką w Riosucio. Komfortowy autobus z Salento odjeżdża do Riosucio o godzinie 9:40 rano (wcześniej wyjeżdżał o godzinie 8). Bilet na to połączenie kosztował nas 26 000 COP. Czas przejazdu to około 4 godziny 15 minut. Polecam kupić bilet z wyprzedzeniem, co najmniej 1 dzień wcześniej. Aby dostać się dalej z Riosucio do Jardin mamy dwie opcje. Pierwszą z nich jest autobus (jeździ on na około po drogach) lub tzw. chiva (porusza się krótszą trasą przez malownicze góry). Z tego co pamiętam autobus rusza o godzinie 14:20, a chiva około godziny 15:00. Chiva to taki kolorowy, rustykalny i mało komfortowy (m.in. ma drewniane siedzenia i brak w nim okien oraz drzwi) autobus przeznaczony do transportu do małych wiosek. O ile autobus z Salento do Riosucio jedzie o 8 albo decydujecie się na transport chivą, to jest czas, żeby zjeść lunch np. w Restaurante la Italiana. Czas przejazdu autobusu na trasie Riosucio-Jardin to około 3 godziny 45 minut. Chivą będzie nieco szybciej. Za bilet zapłaciliśmy 25 000 COP.
Do Riosucio można także dotrzeć z Pereiry. W Pereirze znajduje się także lotnisko.
Dla turystów z zasobniejszym portfelem istnieje też opcja wynajęcia taksówki.
Hotele w Jardin
My według planu mieliśmy zatrzymać się początkowo w hotelu JARDIN SECRETO, potem trafiliśmy do hostelu Natural Mystic. Finalnie zaś wylądowaliśmy u bardzo pomocnej Czeszki w Cascabella lodge, nieco poza miastem. Z parku w centrum Jardin obiekt ten oddalony jest o około 40 minut spaceru. Było już późno, więc zdecydowaliśmy się na tuk tuka z centrum Jardin. Obecnie to miejsce działa jako Los Gulungos Lodge, ale nie jest już prowadzone przez Danielę.
Jeśli będziecie nocowali w tym miejscu to do pobliskich atrakcji warto dopisać Cascada La Escalera oraz Casa de Chocolate Jardin.
Dlaczego w tym miejscu? O tym przeczytasz na w ostatnim akapicie tego wpisu.
Polecane przez mnie miejsca do spania to:
Casa Passiflora Hotel Boutique – bardzo drogi (około 400 zł za pokój dla 2 osób);
Hotel Plantación – dość drogi (300 zł za pokój dwuosobowy);
Hospedaje Rural La Boira – 230 zł za noc dla 2 osób; czarujące miejsce, niestety około 1,5km od miasta;
Creo Ecolodge Jardín – 150 zł za noc dla 2 osób;
La Casa de las Flores Hostal – 130 zł za noc/pokój dwuosobowy;
Hotel Dulce Campestre – 120 zł za noc/pokój dwuosobowy;
Inne rekomendowane miejsca do spania w Jardin znajdziesz tutaj!
Co robić w Jardin?
Jardin spodoba się turystom, którzy szukają odrobiny smaku kolumbijskiej wsi lub małego miasteczka. Jardin to przede wszystkim wędrówki po okolicznych górach lub klimatyczne spacery po malowniczej architekturze miasteczka. Jardin z pewnością spodoba się osobom, które lubią aktywne spędzanie wolnego czasu w otoczeniu przyrody, a także osobom, które uwielbiają taki autentyczny klimat małej wioski i przyjaznych ludzi.
Kiedy przyjechać do Jardin?
Temperatura powietrza w Jardin w ciągu całego roku jest bardzo podobna i średnio w ciągu dnia wynosi około 17°C. Jeśli weźmiemy pod uwagę średnie roczne temperatury minimalne i maksymalne to oscylują one wokół wartości 13-22°C.
Problemem w Jardin może być za to deszcz. Pada obficie, ale są lepsze i gorsze miesiące. Najmniej opadów jest od grudnia do lutego, potem ex aequo marzec, lipiec i sierpień. Najwięcej pada w kwietniu, maju, wrześniu i październiku.
Co zwiedzać w Jardin?
Zwiedzanie miasteczka
Jardin to oszałamiające kolonialne miasteczko pełne ciekawych, wielobarwnych uliczek i budynków. Coś dla fanów fotografowania. Jak możecie się spodziewać w centrum Jardim znajduje się główny plac zwany Plaza El Libertador, zaś zaraz obok XIX-wieczna Bazylika Menor de la Inmaculada Concepcion.
Sam plac na cześć Simona Bolivara jest przyjemnym miejscem do spędzenia czasu, z centralną fontanną i dużą ilością drzew dających cień przez cały dzień. Na placu znajdziesz drewniane ławki w jasnych kolorach, na których można usiąść i obserwować jak płynie życie miasteczka. W nocy na placu pojawiają stragany z jedzeniem, konie Paso Fino i wesoła atmosfera, w której dobrze jest uczestniczyć. Ulice są czyste, a budynki odremontowane.
Zaraz obok bazyliki znajdziecie też najbardziej popularną kawiarnię w Jardin Cafe Macanas z przepięknym ogrodem. Do wyboru klasyki jak cappuccino, flat white, ale także kawa zaparzana w lokalny sposób czyli tinto. Jest to metoda, które polega na gotowaniu zmielonych ziaren kawy. Warto wiedzieć, że przy tym sposobie parzenia wykorzystuje się raczej przeciętne ziarna kawy.
Naszą uwagę zwraca klimat miasteczka, w którym ludzie nie muszą spieszyć się do swoich obowiązków. To właśnie ten pęd życia przeraża mnie w dużych miastach. Ludzie biegną na autobus lub metro, żeby w domu położyć się na kanapie lub następnie stracić ten czas na media społecznościowe. Czasem trzeba, ale ogólnie uważam, że jest tego za dużo. Ciekawe spojrzenie na to dają książki Lema, ale wróćmy do tematu podróży po Kolumbii 😉
Parque Natural Jardin de Rosas
Parque Natural Jardin de Rosas to rezerwat przyrody, poświęcony obserwowaniu rzadkich gatunków ptaków, w tym absolutnie wyjątkowego skalikurka andyjskiego. Jest położony 500 metrów od rynku w centrum Jardin. Zwróćcie proszę uwagę na nietypowe godziny otwarcia. Rezerwat ptaków działa od godziny 15 do 17:30. Koszt wejścia to 10 000 COP za osobę.
Mi Jardin Encantado
Mi Jardin Encantado to przydomowy ogród botaniczny, położony 200 metrów od głównego placu. Można tu znaleźć rzadkie rośliny, kaktusy i sukulenty. Co ciekawe można tam zarezerwować nocleg.
Cueva del Esplendor
Atrakcja Cueva Del Esplendor, znajdująca się w pobliżu miasta Jardin w Kolumbii, to widok naprawdę spektakularny i godny uwagi. Jest to jaskinia z wodospadem. W basenie na dole można się wykąpać. Do jaskini Cueva Del Esplendor można dostać się pieszo, konno albo wykupić zorganizowaną wycieczkę. Na drogę pieszą z i do jaskini poświęćcie ok. 6 godzin (po 3 godziny w każdą stronę). Wybierając wędrówkę polecam zaopatrzyć się w dobre buty.
Cascada del Amor
Cascada del Amor, znany również jako „wodospad miłości”. Przyciąga chyba najwięcej turystów z miasteczka, ale nie robi piorunującego wrażenia. Droga jest za to łatwa i od głównego placu do wodospadu jest tylko 1,5km. Szlak jednak nie kończy się bynajmniej na tej atrakcji. Prowadzi dalej do Rio Volcanes (kąpielisko i górski potok) oraz jaskini nietoperzy Cueva de los murcielagos. Tunel/jaskinia ma około 2,5 metra szerokości i ciągnie się przez 160 metrów. W środku żyją setki nietoperzy.
Cascada La Escalera
Cascada La Escalera to kolejny wodospad w okolicy Jardin. Tym razem oddalony o około 40 minut spaceru od centrum. Po drodze zapewnione piękne krajobrazy, szum wody i śpiew ptaków.
La Garrucha
Kolejka linowa w Jardin La Garrucha powstała stosunkowo niedawno, bo w 1995 r. i to z prywatnej inicjatywy mieszkańca, Pana Alejandro Veleza. Kolejka cieszy się dużym powodzeniem wśród osób przyjeżdżających do Jardin oraz samych mieszkańców kolonialnego miasta. Czas przejazdu kolejką linową to kilka minut. Za przejazd w jedną stronę zapłaciliśmy 4 000 COP.
Wizyta w kultowej cukierni Dulces del Jardin
Historia Dulces del Jardin sięga 1995 roku, kiedy to Pani Mariela Arango założyła cukiernię. W sklepie można znaleźć tradycyjne lokalne słodycze – dżemy, żelki, cukierki, biszkopty, ciasteczka. Największym przysmakiem jednak jest tutaj kajmak.
Punkty widokowe Jardin
Jeden z punktów widokowych w Jardin znajduje się w górnej stacji kolejki linowej La Garrucha. Drugi z nich dokładnie po drugiej stronie miasta nazywa się Mirador de la linda. Jest jeszcze punkt widokowy Cristo Rey.
Wycieczka na plantację kawy lub bananowców
Wizyta w kawowej fince w Jardin w Kolumbii jest wyjątkowym i urzekającym doświadczeniem. W otoczeniu zapierających dech w piersiach Andów, odwiedzający mogą odkrywać bujne, zielone wzgórza plantacji kawy i dowiedzieć się o procesie zbiorów, suszenia i produkcji ziaren kawy. Można także alternatywnie wybrać się na plantację bananów lub platanów.
W Jardin i okolicach znaleźliśmy trzy takie miejsca: Finca Los Angeles Jardin, Finca Milena Jardin Coffee Tour oraz Finca La Florida. Koszt wizyty w pierwszej z nich to około 25 000 COP + opcjonalnie 20 000 COP za lunch. Wycieczka w drugiej kosztuje 50 000 COP. Możesz także odwiedzić plantację kawy w Salento.
Farmy pstrągów
Estadero El Arka, położone w górskim regionie Kolumbii w pobliżu Jardin, jest doskonałym miejscem, aby dostać w swoje ręce najświeższe pstrągi dostępne na rynku. Możesz zapłacić komuś za przygotowanie go albo zakupić i przygotować go samodzielnie.
Jedzenie w Jardin
Dla tych, którzy chcą spróbować lokalnych potraw w Jardin polecę kilka lokalnych restauracje, które oferują doskonałe i niedrogie posiłki.
LEGADO Restaurant & Cafe
Oleo Bistro Restaurante
Najbardziej popularne miejsca to La Parille De Mi Pueblo, La Angelia Restaurant – Truchera – Melienda oraz La Trucheria. Dwie ostatnie restauracje specjalizują się w przyrządzaniu pstrągów. La Truceria leży jednak sporo kilometrów poza miastem. Dobrego pstrąga zjecie jeszcze w restauracji Mountain Trout.
Osoby stęsknione za europejskim jedzeniem mogą wybrać się do Bon appetit, Cafe Europa lub Restaurante Jardin – Giardino Pizza Y Pasta. Króluje w nich włoska kuchnia czyli pizza i makarony.
Dla fanów wegańskiego jedzenia polecam Lulo’s Restaurante.
Dla fanów taniego jedzenia polecam menu del dia w La Parilla De Mi Pueblo, Restaurante Gloria lub Momentos de jardin, a jako przekąskę salchipapas na głównym placu Plaza Libertador.
Kawiarnie w Jardin
Jardin to małe miasteczko położone w jednym z najważniejszych regionów upraw w Kolumbii, słynące z pysznej kawy. Lokalnie nazywana „Tinto„, jest to tradycyjna czarna kawa mocno posłodzona cukrem i zazwyczaj podawana na gorąco z termosów. Osobiście nie jestem fanem tinto, ale warto spróbować 😉
Do listy najlepszych kawiarni w Jardin dołączam:
- Café Macanas na głównym placu przy kościele. Ma ona piękne ogrody i oferuje doskonałe napoje kawowe.
- Cafe Jardin – super kawiarnia ze spektakularnym widokiem na panoramę miasta i góry. Bardzo dobre croissainty.
- Café de Los Andes jest również bardzo polecana i znajduje się na głównym placu.
- Aby uzyskać coś bardziej nowoczesnego, odwiedź kawiarnię El Artesano.
Nieco dalej od miasta znajdziecie jeszcze Mirador La Herrerita. Idealne miejsce do obserwacji ptaków i otaczającej przyrody.
Nasz pobyt i opinie o Jardin
Nasz pobyt w Jardin nie był zbyt szczęśliwy i udany. Był to okres, w którym epidemia Covid-19 zaczynała dawać o sobie znać. Wirus nie był tak znany, stąd panika udzielała się nie tylko krajom europejskim, ale także Kolumbii i jej mieszkańcom. Zwłaszcza takich małych miasteczek jak Jardin.
Problemy zaczęły się już w drodze z Salento do Jardin. Po wjeździe na dworzec w Riosucio nasz autobus został zatrzymany przez policję, a my wylegitymowani wraz z 3 innymi, zagranicznymi turystami oczekiwaliśmy około 40 minut na decyzję czy pozwolą nam jechać dalej. Pamiętam, że wśród nich była też para starszych Amerykanów. Oni lepiej znali hiszpański i powiedzieli nam, że to w związku z Covidem. Co prawda już dzień wcześniej w samym Salento atmosfera robiła się dziwna. Na obronę tego co zaraz napiszę musicie wiedzieć, że Kolumbia była o niebo gorzej przygotowana niż Polska. W aptekach w Salento dostępne były jedynie zapachowe żele do dezynfekcji rąk. I to limitowane do 1 sztuki na rodzinę.
Sytuacja zaczęła się jeszcze mocniej komplikować w momencie kiedy dotarliśmy do Jardin. To był już późny wieczór. Mieliśmy internet w telefonie stąd zdecydowaliśmy, że hotel zarezerwujemy w drodze na miejsce. Jednak nagle niemal wszystkie opcje noclegów w jednej chwili wyparowały z Bookingu. Serio, na całym Bookingu dostępny był może jeden hotel, do tego położony dalej od centrum.
Gdy wysiedliśmy na dworcu podeszła do nas kobieta i zaczęła do nas mówić po hiszpańsku. Widząc że nie bardzo wiemy o co chodzi będę momencie zadzwoniła gdzieś i oddała mi słuchawkę. W telefonie tym razem usłyszałem angielski. Po drugiej stronie słuchawki była kobieta z Czech o imieniu Daniela. Chodziło o to, że w związku z Covidem zmieniły się przepisy wynajmowania noclegów w całej Kolumbii. Do tego osoby, które wjechały do Kolumbii miały podlegać obowiązkowej 14-dniowej kwarantannie. Sytuacja nie była tutaj do końca jasna i czytelna. W każdym razie ponieważ przyjechaliśmy do Kolumbii około 10 dni temu według jej interpretacji powinniśmy udać się teraz na 4-dniową kwarantannę. Było to dla mnie niezrozumiałe, żeby łapać teraz osoby rozsiane po całym kraju i siłą zmuszać je do odbycia kwarantanny. Obraliśmy to za próbę naciągnięcia nas na nocleg z dala od miasta. Ponieważ jednak miasto wyglądało na opustoszałe, a turystów było jak na lekarstwo na wszelki wypadek wzięliśmy od niej numer telefonu. Dokładniej zrobiła to moja bardziej ufna w stosunku do ludzi połówka o imieniu Maria. Niemniej jednak, nie chcąc ryzykować i w obliczu tej nowej informacji udaliśmy się prędko do ostatniego dostępnego hotelu.
Ponieważ uważam, że powinno się pisać rzeczy takie jakie są bez ukrywania, muszę tutaj napisać, że w tamtej sytuacji ani kilka dni później nie doświadczyliśmy gościnności mieszkańców Jardin. Raczej w naszych interakcjach z nimi była zauważalna podejrzliwość. Nie wiem, być może wynikało to z ich natury i stosunku do rządu, prawa, a może ze strachu do wirusa Covid-19. Tak czy inaczej muszę to jasno napisać, że nie doświadczyliśmy od samych mieszkańców Jardin życzliwości. Na usprawiedliwienie podjęliśmy tylko kilka prób. Ludzie odwracali wzrok albo radzili nam udać się na policję, albo sami chcieli dzwonić. Muszę jednak z przykrością powiedzieć, że w mojej subiektywnej ocenie mieszkańcy Jardin w obliczu tej sytuacji nie stanęli na wysokości zadania. Tak naprawdę mało brakowało, a spalibyśmy dosłownie na ławce w parku (spałem co prawda w parku we Lwowie, ale nie w środku nocy i jednak było cieplej). Podczas tej, bądź co bądź, wyjątkowej sytuacji dużo swobodniej czuliśmy się w dużym mieście Medellin. Retrospekcja – nie mam pewności do genezy naszego zatrzymania autobusu na dworcu – rutynowe działanie policji czy życzliwość pasażerów. Nie snujmy jednak domysłów. Zamiast tego wróćmy do naszych prób znalezienia noclegu.
W hotelu w Jardin powiedzieli nam, że owszem możemy zostać u nich, ale będziemy izolowani w pokoju bez możliwości jego opuszczenia. Jak długo? Nie wiadomo. Jak przyjdzie lekarz i nas zbada albo jak minie 14 dni od naszego wjazdu. Problem, że wtedy bardzo trudno będzie nam dotrzeć do Bogoty na nasz lot powrotny, chociaż przy odrobinie szczęścia dało się to zrobić. A kiedy przyjdzie lekarz? Nie wiadomo, może jutro, może za kilka dni. Spokojnie, w środku była łazienka. Generalnie zero konkretów. Nie było nam do śmiechu. Nie chciałem być zamknięty w pokoju przez kilka dni. Tym bardziej, że po kilku latach spędzonych w malutkiej kawalerce w Warszawie mam lekką klaustrofobię.
Z hostelu zadzwoniliśmy do znajomej Czeszki i umówiliśmy się, że przyjedziemy. U niej mieliśmy domek i zieloną posiadłość, po której mogliśmy się poruszać bez przeszkód. Wynegocjowaliśmy też, że będziemy mogli pójść do pobliskiego wodospadu (na to nam finalnie nie zezwoliła). Na miejscu były hamaki, mały strumień, świetliki, stołówka. W naszym domku mieliśmy też aneks kuchenny. Mogliśmy również zamawiać zakupy bez dopłaty. Samą cenę wynajmu domku również udało nam się zbić, chociaż była ona dwukrotnie wyższa niż w samym miasteczku. Pamiętam, że jak liczyłem to wychodziło to wówczas podobnie jak cena naszego 2-pokojowego, wynajmowanego mieszkania w Warszawie czyli około 2000 zł. To przy wynajmie na cały miesiąc. Nasza znajoma również była w trudnej sytuacji. Zainwestowała dużo w ten kompleks domków, a nad rynkiem turystycznym zebrały się bardzo czarne chmury. Przyszłość jej biznesu wisiała na włosku.
Wracając jednak do naszej historii kwarantanna nie obejmowała dzisiejszego dnia. Po drodze wybraliśmy więc pieniądze z bankomatu i kupiliśmy coś do jedzenia. Kolejny absurd tych przymusowych kwarantann. Dzisiaj chodzisz po mieście, jesz w restauracjach, ale od jutra jesteś uwięziony. Nie rozumiałem też tego, że kogoś kto już wjechał można zamknąć na siłę w czterech ścianach. To nie jedyne co zaskoczyło mnie w Kolumbii. O moim największym zaskoczeniu przeczytasz w artykule o Bogocie.
Decyzję o szybszym powrocie do Polski podjęliśmy z dnia na dzień. Po prostu wieczorem zacząłem czytać i analizować sytuację na świecie. Następnego dnia zaś wstaliśmy wcześnie rano i zrozumieliśmy, że mamy dwie opcje – zostajemy tutaj na dłużej (założyliśmy miesiąc) lub próbujemy wydostać się z Kolumbii.
To była trudna decyzja. Okolica była przepiękna. Szum wody, śpiew ptaków, dookoła góry, hamaki. Gdyby nie to, że nie zabrałem ze soba laptopa prawdopodobnie zostalibyśmy w Jardin. Martwiła mnie jednak ta niepewność. Nie wiedzieliśmy tak naprawdę czy loty pojawią się za miesiąc, kwartał, a może pół roku. Finalnie więc zebraliśmy nasze rzeczy i kupiliśmy bilety do Medellin.
W całej organizacji tak naprawdę bardzo pomogła nam właścicielka naszego pensjonatu. Miała znajomości w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Kolumbii przez co mieliśmy niejako zgodę na podróżowanie autobusem do Medellin. Dostaliśmy też numer telefonu do owego pracownika ministerstwa. Wiele razy potem ratowało nam to skórę i tylko dzięki temu byliśmy w stanie dotrzeć do Medellin. Tak naprawdę, gdyby nie to, być może nawet nie kupilibyśmy w kasie biletu na autobus do Medellin.
Dalszą część tej historii opowiadam we wpisie o Medellin.
Jardin – czy warto odwiedzić?
Jardin w Kolumbii to idylliczne górskie miasteczko, które ma wiele do zaoferowania w zakresie aktywności na świeżym powietrzu, kolonialnej i zadbanej architektury oraz przyjaznych mieszkańców. Jest to przykład miejsca, w którym mieszkańcom zależy na jego dobrym wizerunku.
Jardin to świetne miejsce dla tych, którzy chcą spędzić trochę czasu z dala od zgiełku miasta. Jako dodatek pomimo kameralnego miasteczka znajdziesz tu sporo hoteli i bardzo ciekawych restauracji oraz kawiarni. Jeśli szukasz pięknego miejsca, aby uciec od stresu codziennego życia, to dopisz 2 dni w Jardin do swojego planu podróży!
Postaw nam kawę!
To dla mnie największa radość, że korzystasz z moich postów i rekomendacji do planowania swoich wymarzonych podróży! Jeśli moje treści i porady pomogą Ci w osiągnięciu Twoich wakacyjnych celów, będzie mi miło, jeśli okażesz wdzięczność kupując mi energetyzującą filiżankę kawy. Inwestuję dziesiątki godzin w doskonalenie każdego postu, który może pomóc innym uzyskać jak najwięcej z ich podróży, a trochę kofeiny zawsze pomaga! :)