Odkrywanie świata zawsze było moją pasją i przez lata miałem zaszczyt podróżować do wielu niesamowitych miejsc. Od mojej pierwszej podróży do Budapesztu do ostatniego wyjazdu do Kolumbii, zebrałem wiele doświadczeń i obrazów, które wzbogaciły mnie wewnętrznie. Przeczytaj historię mojego życia i moich podróży.
Cześć mam na imię Piotrek.
Bardzo się cieszę że trafiłeś na moją stronę! Misja Świat to travel blog, na którym dzielę się swoją pasją do podróżowania, poznawania nowych miejsc, ludzi i kultur na świecie. W podróżach najbardziej cenię sobie naturę oraz autentycznych ludzi. Uwielbiam miejsca nietypowe. Unikam raczej tych turystycznych i obleganych.
Staram się pozytywnie patrzeć na świat. Poszukuję jasnych stron w codziennych sytuacjach. Unikam oceniania ludzi, bo nigdy nie da się spojrzeć na coś czyimiś oczami. Każdy dźwiga swój własny bagaż doświadczeń.
Staram się pozytywnie patrzeć na świat. Poszukuję jasnych stron w codziennych sytuacjach. Unikam oceniania ludzi, bo nigdy nie da się spojrzeć na coś czyimiś oczami. Każdy dźwiga swój własny bagaż doświadczeń.
Nie ma dla mnie znaczenia ile masz pieniędzy. Bardziej liczy się to kim jesteś.
Głębokie rozmowy z filiżanką flat white’a to jest coś, co wysoko cenię w swoim życiu. Z uwagi na ograniczanie się do 1 filiżanki kawy dziennie jest ona wymienna na kubek białej lub zielonej herbaty. Poza tym lubię czytać, fotografować, medytować, praktykować jogę i generalnie uprawiać sport. Mój czas zajmuje także temat zdrowego odżywiania, który aktywnie wdrażam w życie.
Gwoli uzupełnienia, w pracy jestem specjalistą SEO oraz analitykiem internetowym. Z wykształcenia zaś programistą i matematykiem.
Jak zacząłem podróżować?
Właściwie od dziecka lubiłem podróżować. Wspólnie z rodzicami każdego roku wyjeżdżaliśmy nad morze (czasem kilkukrotnie) oraz nad jeziora. Czasem, choć nieco rzadziej, także w góry. Za granicą byliśmy tylko na Słowacji i w Czechach, ale to były inne czasy. Pamiętam, że sporo czasu spędziliśmy wówczas w korku na granicy. Poza tym tata często zabierał nas (mnie i mojego brata) ze sobą w delegację do różnych miast w Polsce.
Lubiłem ten klimat pakowania kanapek w folię aluminiową i potem razem z całym pomidorem do woreczka. Herbaty w termosie. Generalnie dużo jeździliśmy – na grzyby, do lasu, nad jezioro, na działkę. Z uwagi na to ostatnie mieliśmy też bardzo duży kontakt z przyrodą. Praktycznie w każdy cieplejszy weekend nocowaliśmy na działce.
Po raz pierwszy zdecydowałem się na samodzielną podróż kupując bilety lotnicze do Budapesztu. Kosztowały nas może niecałe 100 zł. Do wyjazdu namówiłem koleżankę ze studiów. Nie chcieliśmy dużo wydawać, dlatego wcześniej zająłem się poszukiwaniami budżetowych hoteli do spania. Pamiętam swoje emocje i to jak bardzo byłem podekscytowany wyjazdem.
Nie czekając długo jeszcze jesienią tego samego roku wykupiłem wycieczkę objazdową z biurem podróży do Turcji. Pamiętam że strasznie chciałem zobaczyć Pamukkale i balony w Kapadocji. Niestety zanim doszło do wyjazdu moje biuro podróży Filia zbankrutowało. Na szczęście rezerwację zrobiłem przez Groupon, który w niedługim czasie zwrócił mi pieniądze.
Mając wciąż gotówkę zdecydowałem się na zagraniczny wyjazd studencki (wcześniej kilkukrotnie wyjeżdżałem na obozy studenckie do Łazów nad Bałtyk). Wycieczka polegała na tym, że podróżujemy autobusem po Europie w kierunku Portugalii do Algarve. Po drodze zwiedzamy wybrane miasta – np. Paryż, Barcelonę, Madryt czy Niceę. Po tygodniowym wypoczynku w portugalskim Lagos wracamy inną drogą do Polski.
Kolejny raz podniosłem poprzeczkę kiedy to do Polski z dużym hukiem weszła linie Emirates. Nie czułem się jeszcze tak zaawansowane żeby lecieć zupełnie sam. Poszukiwałem więc współtowarzyszy do podróży. Pamiętam że najbardziej imponowała mi Sri Lanka. Dziewczyna, która się zgłosiła nie była pewna i zaczęła coś kręcić. Później zgłosił się do mnie też chłopak, który chciał lecieć na Malediwy. Dogadaliśmy się i tak za około 1400 zł kupiłem bilety na lot na Malediwy.
Po Malediwach poczułam się pewniej. Z podróżami jest tak jak z jedzeniem. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Za cel postawiłem sobie Chiny. Po poprzednich podróżach wiedziałem już, że to co najbardziej stresuje w podróży, to brak czasu. To, że musisz być w jakimś kolejnym miejscu w określonym czasie. Zaplanowałem więc wszystko z zapasem. Na pewno było trudno, bo Chińczycy słabo mówili po angielsku, a ja wybrałem miejsca nieoczywiste. Miałem też szczątkowe informacje o różnych sytuacjach, jakie mogą mi się przytrafić. Teraz jest znacznie łatwiej. Kiedyś było za to bardziej ekscytująco.
To też nie były czasy map offline. Telefony komórkowe owszem istniały, ale pamiętam, że wszystkich informacji trzeba było szukać po różnych forach angielskojęzycznych, a następnie wszystko drukować. W czasie podróży było się zdanym na siebie i na te białe kartki. Miałem wtedy Instagram i jest tam kilka starych zdjęć moim ówczesnym telefonem, okraszonych moim emocjonalnym komentarzem 😉
Po Chinach na dobre rozwiązał się mój worek z podróżami. Tak naprawdę dopiero po wielu latach, kiedy wybrałem się z przyjacielem Gwatemali, wybrałem się w równie wymagającą podróż. W każdym razie po Chinach byłem m.in. na Maderze, Malcie, Sri Lance (dwukrotnie), Islandii (również 2 razy), Litwie (w Wilnie i na Mierzei Kurońskiej), w Indii, Tajlandii, Maroko (dwukrotnie), Norwegii (Bergen, Stavanger i 2 razy w Tromso), Ukrainie (bardzo wiele razy), Azerbejdżanie, Holandii (Amsterdam), Finlandii (Helsinki), Czechach, Słowacji, Turcji (Stambuł), Rosji (Sankt Petersburg) i w końcu Kolumbii. Najbliższe plany podróżnicze zakładają wakacje Chorwacji i tygodniowy pobyt w Bułgarii.
Co się zmieniło w moich podróżach?
Moje podróże przeszły długą drogę od mojej pierwszej wycieczki do Budapesztu. Z czasem byłem w stanie podróżować dalej i bardziej niezależnie. Jedna i najważniejsza rzecz to doświadczenie. Przekonanie, że się da radę. Druga to technologia i dostęp do lepszej wiedzy. Ułatwiała ona planowanie podróży z większą precyzją i szczegółami. Lubię planować podróż, ale z czasem też nie przywiązuję wagi do rezerwacji noclegów. Robię to zazwyczaj, nocując w poprzednim miejscu. Doszedłem do wniosku, że w moim wypadku ogranicza to stres, że muszę gdzieś być wtedy i wtedy.
Podróżując, zobaczyłem świat z wielu różnych perspektyw i wydaje mi się, że nieco lepiej rozumiem ludzi i kultury. Jestem wdzięczny za możliwość poznania różnych stylów życia, zwyczajów i sposobów myślenia. Podróże wzbogaciły mnie pod każdym względem i wiem, że będą to robić jeszcze przez wiele lat.
Podróżowanie jest teraz integralną częścią mojego życia i czymś, co planuję robić…. Właśnie, nie przepadam za używaniem słów nigdy lub zawsze. Są rzeczy, na które nie ma się wpływu. Życie też nie stoi w miejscu, ale nie wyobrażam sobie obecnie, że kiedykolwiek mógłbym zrezygnować z podróżowania po świecie. Więc chyba zostawię, że zawsze.
Jeśli spodobała Ci się moja autentyczna historia, masz podobny punkt widzenia świata albo po prostu chcesz poczytać relacje z różnych zakątków globu, to zapraszam Cię do pozostania stałym czytelnikiem Misji Świat!
Dzięki za przeczytanie i udanych podróży,
Piotrek